Dziecko w rozwodzie.
Prawda taka, że jeśli małżeństwo, które zdecydowało się zakończyć swój związek, rozwodzi się, to razem z rodzicami rozwodzą się też dzieci. Różnica jest tyko taka, że małżonkowie wychodzą z sali sądowej z wyrokiem i mają temat małżeństwa, mówiąc brzydko, z głowy, a dzieci zostają z rozwodem rodziców na karku. I w głowie. To, w jaki sposób rodzice przeprowadzą cały proces rozwodowy, i w jaki sposób później ukształtują swoje relacje z dzieckiem, może zaważyć na całym jego życiu.
Osobiście, prowadząc przez lata różne sprawy rodzinne, z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że bardziej niż rodzice, rozwodzą się dzieci. Gdy rodzice siadają naprzeciwko dziecka i oznajmiają mu, że się rozstają, że nie będą już mieszkać razem i że już się nie kochają - to dziecko od razu pyta, czy to jego wina. I nie ma znaczenia, czy rodzice rozwodzą się zgodnie, czy z orzekaniem o winie – dziecko momentalnie przywołuje w pamięci swoje kłótnie z rodzicami i odbiera je jako powód rozstania rodziców. Takie myślenie jest charakterystyczne właśnie dla dzieci, które świat odbierają przez pryzmat związku przyczynowo skutkowego. Dziecko wszystko czuje- dlatego często nie wystarczy jedynie wytłumaczyć mu, że rozwód rodziców to nie jego wina. Jako prawnik zajmujący się sprawami rodzinnymi, zawsze doradzam, aby w trakcie rozwodu, w relacji z dzieckiem, być bardzo rozsądnym, rozważnym i starać się oszczędzić mu trudnych sytuacji. Trudne sytuacje bowiem często wywołują u dziecka niewłaściwą interpretację. Coraz częściej zdarzają się w mojej praktyce porady, kiedy ludzie przychodzą zapytać, jak przeprowadzić pierwszą rozmowę z dzieckiem o rozwodzie. Jak w ogóle zacząć ten temat, czy rozmawiać razem czy osobno, jak ten temat ugryźć. Na pewno zanim zaczniemy rozmawiać z dzieckiem, warto pewne kwestie ustalić między sobą. Tak jak pisałam w poprzednim artykule, ustalenie przed rozprawą rozwodową wszystkich najważniejszych spraw, w tym dotyczących władzy rodzicielskiej, alimentów i sposobu kontaktu z dzieckiem - oszczędzi nam stresu i ułatwi przejście przez proces rozwodowy. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest to możliwe, a taki scenariusz to scenariusz idealny – mimo wszystko jednak, przystępując do sprawy rozwodowej jako pełnomocnik, zawsze ustalam, czy szansa na takie porozumienie małżonków istnieje. Ustalenie tych kwestii ułatwia także rozmowę z dzieckiem – nie ma już potrzeby wyciągania przed dzieckiem argumentów, że „ tatuś zdradził mamusię” albo „ tatuś nie chce się z tobą codziennie widywać”. Warto dziecku wytłumaczyć, że dorośli, choć przestają być dla siebie partnerami, nigdy nie przestaną być rodzicami. Dobro dziecka zależy od tego, czy może ono pozostawać w bliskim kontakcie emocjonalnym z obojgiem rodziców – o ile oczywiście każdy z rodziców sprawuje władzę rodzicielską w sposób prawidłowy i zgodny z dobrem dziecka. W swojej praktyce spotkałam się bowiem także z sytuacjami, w których ograniczenie władzy rodzicielskiej jednego z rodziców było absolutnie niezbędne – właśnie z uwagi na dobro dziecka i jego prawidłowy rozwój. Taka decyzja wymaga jednak zawsze głębokiego przeanalizowania potrzeb – i to nie potrzeb rodziców, ale dziecka. Polskie sądy bardzo wnikliwie badają przesłanki ograniczenia lub pozbawienia jednego z rodziców władzy rodzicielskiej – i taka decyzja zawsze w mojej ocenie wymaga konsultacji z profesjonalnym pełnomocnikiem, radcą prawnym lub adwokatem. Nie zawsze bowiem subiektywne przekonanie rodzica o tym, że drugiemu z rodziców należy ograniczyć władzę rodzicielską, jest możliwe do zrealizowania procesowo, a przede wszystkim – zgodne z dobrem dziecka. Rolą pełnomocnika jest tu obiektywne, pozbawione emocji wytłumaczenie nie tylko przesłanek ograniczenia lub pozbawienia władzy, ale także konsekwencji z tym związanych, także tych na płaszczyźnie emocjonalnej.
Dziecko nie powinno być w trakcie rozwodu świadkiem ani arbitrem, i to nie tylko w sensie procesowym, ponieważ tu zawsze, bez względu na wiek dziecka, odradzam powoływanie go na świadka do sądu. Abstrahując od tego, że przepisy wprost stanowią, że dzieci rozwodzących się małżonków, które nie ukończyły lat siedemnastu, nie mogą być w ogóle przesłuchiwani w charakterze świadków na sali sądowej – opowiedzenie się po stronie jednego z rodziców jest dla nich po prostu traumą.
Pamiętajmy, aby w ferworze rozwodu, licytowania wzajemnych krzywd i roszczeń– rozwieść się z miłością do dziecka i mieć na uwadze jego prawo do posiadania drugiego rodzica, choćby nie wiadomo jak bardzo ten drugi rodzic nas skrzywdził. To, że ktoś skrzywdził współmałżonka, nie oznacza automatycznie, że jest złym rodzicem. Wiele małżeństw traktuje dziecko jako swoistą kartę przetargową w procesie rozwodzenia się. Ten, kto ma dziecko, ma najczęściej władzę – bo może żądać alimentów, bo może mieć wpływ na postrzeganie drugiego rodzica, bo jest panem czasu dziecka a tym samym jego widzeń z drugim rodzicem. Tymczasem najważniejsze jest to, że dziecko ma prawo kochać oboje rodziców. Więcej nawet – dziecko ma prawo kochać i stać się częścią nowych rodzin, które małżonkowie po rozwodzie utworzą. Pozwolenie dziecku na takie swoiste umoszczenie się w nowym świecie pozwoli mu poczuć na nowo zburzoną rozwodem stabilizację, i w przyszłości mieć własne, dobre relacje z drugim człowiekiem.